2 października 2020
Co prawda Polska jako jedyny kraj UE póki co nie zadeklarowała osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r., niemniej ostatnie tygodnie przyniosły dwie strategiczne decyzje, które de facto wskazują, że realizacja tego celu będzie także priorytetem polskiej polityki energetycznej.
Trudno zresztą się spodziewać innej decyzji; bez tego środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji byłyby minimalne, a obciążenia i restrykcje dokładnie takie same, tak więc polska racja stanu jest tutaj prosto wyłożona i czyni dyskusję zbędną.
Pierwsza z tych decyzji to opublikowanie projektu nowej strategii energetycznej, zakładającej bardzo szybką dekarbonizację gospodarki, druga zaś – ogłoszenie przez PKN Orlen neutralności emisyjnej do 2050 wraz z precyzyjną mapą drogową już do 2030.
Ministerstwo Klimatu przewiduje, że udział węgla w produkcji energii elektrycznej w 2030 roku nie będzie przekraczać 56 procent, choć przy podwyższonych cenach uprawnień do emisji CO2 może spaść nawet do poziomu 37,5 procent. Ministerstwo Klimatu twierdzi, że udział gazu w miksie energetycznym ma sięgnąć 17-33 procent w 2030 roku. Będzie to paliwo pomostowe transformacji energetycznej, dające moce regulacyjne systemowi elektroenergetycznemu. Resort zakłada, że do 2030 roku zostanie osiągnięta możliwość transportu sieciami gazowymi mieszaniny, zawierającej około 10 procent gazów zdekarbonizowanych. Udział OZE ma sięgnąć co najmniej 23 procent w końcowym zużyciu energii i nie mniej niż 32 procent w elektroenergetyce, 28 procent w ciepłownictwie i 14 procent w transporcie. Tymczasem projekt z 2019 roku zakładał miks energetyczny z 50-60 procent węgla w 2030 roku, 23 procent OZE w 2030 roku, budowę pierwszego reaktora jądrowego w 2033 roku i 6-9 GW w 2043 roku.
Drugą przełomową decyzją, jak wspomniałem, była deklaracja neutralności Orlenu do 2050 roku. Jest to pierwszy koncern paliwowy w Europie Środkowej, który wyznaczył sobie tak ambitny plan, a dodatkowo jeszcze wskazał precyzyjną mapę drogową do 2030.
Koncern przedstawił strategię osiągnięcia celu neutralności energetycznej opartej na czterech filarach tj. zeroemisyjnej energetyce, paliwach przyszłości efektywności energetycznej w produkcji oraz zielonym finansowaniu. PKN Orlen chce przede wszystkich zainwestować w poprawę efektywności energetycznej – w ciągu najbliższych 10 lat Orlen zrealizuje 60 projektów poprawiających efektywność obecnych aktywów produkcyjnych.
To ważny krok w stronę budowania „miękkiej siły” koncernu i Polski, która, stereotypowo i niezasłużenie, ale jednak kojarzona jest z „brudną węglową” energetyką. Tymczasem to właśnie firma z Polski pierwsza wychodzi z tego typu inicjatywą. Dodatkowo ta właśnie deklaracja w największym stopniu uzasadnia potrójną fuzję: z Lotosem, Energą i PGNiG. Deklaracja neutralności emisyjnej pokazuje, że za tym połączeniem stoją konkretne zamiary i działania. Służy ona po prostu stworzeniu prezencyjnego i wydajnego krajowego wehikułu transformacji energetycznej. Taka deklaracja jest też swego rodzaju benchmarkiem dla innych branż – gdyż to właśnie „narodowy operator” transformacji będzie wyznaczał cele i trendy, a reszta rynku będzie musiała za tym podążać. Działania robione przez tego typu ponad krajowe koncerny z reguły mają jedną cechę: po prostu wychodzą, co nie zawsze można powiedzieć o działaniach państwowych agend.
Teoretycznie strategia energetyczna jest dopiero projektem (poprzednia nigdy nie doszła do statutu pełnego dokumentu) i dodatkowo, jak wynika z układu z górniczymi związkami, ma być ustalana w porozumieniu z nimi, jednak to z konieczności będzie raczej korekta niż istotna zmiana. Nie da się bowiem długofalowo grać przeciwko rynkowi – a już w tej chwili mamy np. boom na fotowoltaiczne instalacje producenckie. Tylko do września tego roku, mimo pandemii, zainstalowano już moc porównywalną z 2019 rokiem, a wzrost na tym rynku to ok. 80 proc. w skali roku. Każdy kilowat tańszej energii wyprodukowanej w takiej instalacji nieodwołalnie wypycha z rynku kilowat energii z węgla – jako obciążonej najwyższymi opłatami emisyjnymi, i stąd popyt na węgiel będzie spadał niezależnie od intencji związkowców.
Dodatkowo warto zwrócić uwagę na inne, być może mniej spektakularne, ale równie ważne decyzje. To m.in. czekający na realizację pomysł rozdzielenia aktywów energetycznych na węglowe (utrzymywane i nawet wspierane przez państwo) i „czyste”, otwarte na rynki kapitałowe i nowe inwestycje, wraz z koncepcją konsolidacji pozostałych trzech firm energetycznych. W tej sytuacji warto byłoby także rozważyć, czy nie pójść tą drogą i nie skonsolidować aktywów offshorowych (czyli morskich farm wiatrowych) w rękach Orlenu, który po połączeniu z Lotosem będzie miał najlepsze zasoby i kompetencje do realizacji tego typu projektów, zamiast rozdrabniać je pomiędzy Orlen i energetykę. Tym niemniej, niezależnie od szczegółów przyjętych rozwiązań, wytworzona została pewna decyzyjna masa krytyczna, która pokazuje kierunek, w jakim idzie Polska gospodarka w perspektywie 2050 roku.
Dawid Piekarz
Wiceprezes Instytutu Staszica
Foto: pixabay.com