Nie tylko rolnicy. Również rybacy protestują przeciwko cięciom budżetowym rządu federalnego
Kompromis budżetowy wymuszony wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 15 listopada ub.r. zawarty między partiami koalicji rządowej SPD, FDP i Zielonych miał przynieść w budżecie na 2024 rok oszczędności rzędu 17 mld. euro. Wynegocjowany w grudniu pakiet cięć drasnął wiele branż i grup interesów, w tym rolników, którym postanowiono cofnąć zwolnienie z podatku od pojazdów silnikowych i ulgę na zakup oleju napędowego do pojazdów rolniczych. 8 stycznia rolnicy rozpoczęli w całych Niemczech protest polegający na blokowaniu traktorami dróg dojazdowych i ulic. Do protestu przyłączyli się rybacy sprzeciwiający się ograniczeniom połowów i uszczupleniu funduszu, który miał ich wspomóc w spełnianiu przyjaznych środowisku wytycznych rządu. Obserwując taktykę Olafa Scholza – tak jak wcześniej przesuwał środki z jednego funduszu do drugiego, tak teraz robi to samo tyle, że w mniejszej skali. Skutki tej taktyki widać na ulicach niemieckich miast. Pytanie, czy działania rządu są zgodne z prawem.
W reportażu telewizji NDR utrzymujący się z połowu skorupiaków Chris Craussen mówi do kamery: „Ten protest to sprawa życia i śmierci rybaków. (…) ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia o naszej pracy narzucają nam, jak mamy ją wykonywać”.
Craussen jest jednym z rybaków, którzy przyłączyli się na początku stycznia do protestów przeciwko polityce rządu. Tego rządu, który chcąc rozbroić gniew rolników, zdecydował się przerzucić cięcia w rolnictwie na właścicieli kutrów rybackich. I teraz nie tylko na niemieckich drogach, ale i w portach wiszą transparenty z hasłami: „Bez rybaków, bez rolników, bez przyszłości” którym zazwyczaj towarzyszą zrobione z papy atrapy sygnalizacji świetlnej symbolizujące trzykolorowy rząd SPD, FDP i Zielonych. Rybacy i właściciele kutrów od początku protestów rolników wyrażali z nimi swoją solidarność. Od chwili, gdy stało się jasne, że rząd postanowił okroić środki rybakom na rzecz rolników, rybacy stanowczo bronią się jednak przed instrumentalizowaniem ich w celach politycznych i oskarżają rząd o próbę nastawienia jednej grupy przeciwko drugiej.
Okroić fundusz
Rząd Olafa Scholza na rok 2024 zaplanował 670 mln. euro na specjalny fundusz na ochronę środowiska i rybołówstwa, w czym zawiera się również dotowanie modernizacji floty rybackiej tak by spełniała wysokie wymogi transformacji klimatycznej. W pierwszych dniach protestów rolniczych, rząd postanowił zaproponować rolnikom kompromis – rozłożenie w czasie cięć z tytułu ulg na olej napędowy, ale jak się szybko okazało kosztem rybaków, których fundusz zredukowano do 109 mln. euro. Koszty transformacji klimatycznej spędzają rybakom sen z powiek, ich praca w obliczu coraz to nowych wymogów proklimatycznych staje się nieopłacalna, nakłady na modernizację kutrów nie przystają do dochodów a by otrzymać subwencje trzeba się przebić przez biurokratyczny gąszcz i wpierw ponieść koszty własne. Kolejne ograniczenia połowów nie poprawiają sytuacji.
Środki w „funduszu dla rybaków” pochodzą z wpływów do budżetu federalnego ze sprzedaży powierzchni morskiej pod inwestycje wiatrowe. Prawnie fundusz ten powołano w oparciu o Ustawę o Morskiej Energetyce Wiatrowej [WindSeeG] z 2017 r. Ustawa WindSeeG została przyjęta wraz z ustawą o wprowadzeniu przetargów na energię elektryczną z odnawialnych źródeł energii oraz o dalszych zmianach w ustawie o odnawialnych źródłach energii, która została ogłoszona w Federalnym Dzienniku Ustaw w dniu 18 października 2016 r. i od tego czasu była dwukrotnie nowelizowana. Trzecia nowelizacja weszła w życie 1 stycznia 2023 r.
W lipcu 2023 r Federalna Agencja Sieci Przesyłowych wyłoniła w drodze przetargu trzy koncerny, które otrzymały prawo do budowy offshorowych farm wiatrowych na Morzu Północnym i Bałtyckim. Za pierwszym razem inwestorzy wiatrowi zapłacili 12,6 mld euro za 7000 megawatów, a za drugim razem za 1800 megawatów 784 mln euro. Jak podaje magazyn klimareporter.de: „Zgodnie z pkt. 58 Ustawy o Morskiej Energetyce Wiatrowej inwestor, który zakupił obszary morskie pod morską energetykę wiatrową na aukcji, musi wpłacić 5 proc. ceny do budżetu federalnego w ciągu dwunastu miesięcy od przyznania mu kontraktu. Paragraf ten stanowi dalej, że fundusze te mają być "przeznaczone na środki ochrony przyrody morskiej, jeśli to możliwe na dotkniętym obszarze naturalnym". Kolejne 5 proc. do budżetu federalnego ma wpłynąć do budżetu federalnego jako tak zwany komponent rybołówstwa. Paragraf 58 stanowi, że fundusze te mają być wykorzystywane na przyjazne dla środowiska środki połowowe”. A zatem – pożytkowanie środków pozyskanych ze sprzedaży terenów morskich pod farmy wiatrowe jest ściśle uregulowane – 90 proc. ma się przyczynić do obniżek cen energii, 5. proc. trafia do Ministerstwa Środowiska, a drugie 5 proc. do Ministerstwa Rolnictwa na potrzeby rybołówstwa. Od kilku dni wiadomo, że z 5 proc. dla rybołówstwa zrobił się 1 proc., różnica zaś zostanie przeznaczona na częściowe zaspokojenie postulatów protestujących rolników.
Czy to jest zgodne z prawem?
Taktyka przesuwanie środków z jednej puli do drugiej kosztowała w listopadzie 2023 rząd federalny utratę wiarygodności. W odniesieniu do polityki finansowej kanclerza Olafa Scholza i ministra finansów, Christiana Lindnera, pojawiły się oskarżenia o kreatywną księgowość. Pytanie, czy w styczniu 2024 r, kolejny manewr z przesuwaniem środków za jakiś czas znów nie okaże się niezgodny z konstytucją, zwłaszcza, że fundusze ze sprzedaży powierzchni morskiej są związane z konkretnymi wskazaniami co do celu ich wydawania i zmiana ich klasyfikacji z mocą wsteczną może być ryzykowna. Na zadane w ten sposób przez redakcję „Tagesschau” pytanie skierowane do Federalnego Ministerstwa Gospodarki, rzecznik resortu powiedział: "Ministerstwo jak zwykle intensywnie przeanalizowało planowaną zmianę i sformułowało prawnie możliwą poprawkę do ustawy". Rządowy projekt ustawy jest obecnie omawiany przez Bundestag.
Podsumowując:
Na ochronę przyrody morskiej Ministerstwo Środowiska ma zamiast 670 mln euro, otrzymać 420 mln euro. W przypadku rybołówstwa, Ministerstwo Rolnictwa ma otrzymać 134 mln euro zamiast 670 mln euro. Jednak 25 mln euro z tej kwoty jest przeznaczone na wydatki, które pierwotnie miały być finansowane z regularnego budżetu. Co oznacza zaledwie 109 mln euro na fundusz „rybołówstwa przyjaznego dla środowiska” a będącego w istocie subwencją, której rybacy [w pierwotnej wysokości] potrzebują nie mniej niż rolnicy swoich ulg na paliwa i zwolnienia z podatku.
W czwartek w Bundestagu sprawozdanie rządu dotyczące polityki rolnej
18 stycznia, w czwartek Bundestag omówi raport rządu na temat republiki rolnej 2019-2022, przy okazji zaplanowano 70-minutową debatę. Patrząc na ostatnie protesty rolników i rybaków debata raczej nie będzie należała do spokojnych, zwłaszcza, że CDU/CSU i AfD w widoczny sposób poparły protesty i każde z tych ugrupowań będzie chciało na nich zbić kapitał polityczny, co zważywszy na dotychczasowe, sceptyczne nastawienie do subwencjonowania rolnictwa chadeków i alternatywnych jest karkołomne, ale nie niewykonalne.
Rozdział szósty raportu, który będzie w najbliższy czwartek przedmiotem debaty w Bundestagu poświęcono niemieckiemu rybołówstwu, jego problemom i prognoz na przyszłość. Dane rządowe nie brzmią optymistycznie, co by potwierdzało wersję samych rybaków. W dokumencie z uwagi na przyjęte ramy czasowe brakuje odniesień do bieżących problemów oraz z oczywistych powodów – nie ma wzmianki o 5 proc. z funduszu dla rybołówstwa. Wskazane byłoby jednak uzupełnienie dokumentu o te ważne informacje. Bez tego przedstawiany w [gorącym] styczniu 2024 r raport, który zamknięto na roku 2022 stanowi przykład na ślimacze tempo w jakim Republika Federalna Niemiec mieli swoje problemy. Zarzuty opozycji, że wszystko przebiega zbyt wolno i z zaangażowaniem przeogromnego, niewydolnego i skostniałego aparatu biurokratycznego są zatem trafne. Abstrahując oczywiście od samego wkładu dzisiejszych chadeków, a przez 16 lat współrządzących Niemcami w budowę i rozrost biurokracji, z którą dziś tak dzielnie walczą z ław opozycji.
Co raport mówi o stanie niemieckiego rybołówstwa?
„W Niemczech w latach 2002 - 2020 r. można było zaobserwować ciągły spadek liczby operacji połowowych na Morzu Północnym i na Bałtyku. Podczas gdy jeszcze 20 lat temu na Morzu Bałtyckim prowadzono 941 przybrzeżnych operacji połowowych, a na Morzu Północnym 334, w 2020 r. było ich 443 na Morzu Bałtyckim i 201 na Morzu Północnym.
Spadkowi liczby podejmowanych połowów towarzyszyło kurczenie się floty rybackiej. Wg. Federalnej Agencji ds. Rolnictwa i Żywności (BLE) w 2012 r. zarejestrowanych było 1 500 statków rybackich, w 2020 r -1 280 z czego około 400 statków zostało oznaczonych jako nieaktywne, tj. nie były już wykorzystywane do połowów w danym roku. (…) Spadek liczby statków dotyczył przede wszystkim przestarzałych kutrów i łodzi. Ze względu na mniejszą liczbę farm na Morzu Północnym i duże wahania w dostępności żywych zasobów morskich, takich jak ryby, skorupiaki i małże, nie było wyraźnego trendu w rozwoju przychodów. Można jednak było rozpoznać trend w przychodach i koncentracji.
Mniej gospodarstw generuje przychody na podobnym poziomie, co wcześniej większa liczba gospodarstw. Z kolei na Morzu Bałtyckim odnotowuje się ciągły spadek przychodów. W 2021 r. w niemieckim rybołówstwie morskim działało 1 251 armatorów. Było to 644 firm posiadających swoje statki na Morzu Północnym i Morzu Bałtyckim. Większość firm – 589 jest zarejestrowanych jako jednoosobowe działalności gospodarcze. (…) Zyski z połowów dalekomorskich i przybrzeżnych na małą skalę podlegały w ostatnich latach silnym wahaniom. Głównymi tego przyczynami są roczne wahania wielkości wyładunków, a przede wszystkim cen rynkowych. W przypadku poławiaczy świeżych ryb zmiany w kwotach są decydujące dla rozwoju wielkości wyładunków. W przypadku poławiaczy krewetek, naturalne fluktuacje zasobów odgrywają decydującą rolę. (…) W 2021 r. poławiacze świeżych ryb wygenerowali średnie zyski w wysokości około 52 400 euro. Oznacza to, że ich zyski były znacznie wyższe niż średni zysk wynoszący 43 210 euro na firmę w ciągu ostatnich 15 lat. W 2019 r. firmy zajmujące się połowem świeżych ryb odnotowały najniższy zysk w ostatnich 15 latach wynoszący 22 000 euro. Przyczynami tego były znaczny spadek wielkości wyładunków z powodu cięć kwot w połączeniu z gwałtownym spadkiem cen rynkowych.
Z powodu różnych kryzysów w ostatnich latach rybołówstwo morskie w Niemczech znajduje się w trudnej sytuacja gospodarczej. Brexit spowodował znaczne zmniejszenie kwot na Morzu Północnym i północno-wschodnim Atlantyku. Ważne łowiska w Morzu Bałtyckim nie mogą być poławiane jak wcześniej ze względu na ich krytyczny stan. Pandemia COVID-19 spowodowała problemy z łańcuchami dostaw. Kolejnym problemem jest kryzys klimatyczny i eutrofizacja wód a wojna na Ukrainie przeciw naruszającej prawo międzynarodowe Rosji, spowodowała znaczny wzrost kosztów paliwa.
Rybołówstwo morskie na Morzu Północnym i Bałtyckim, zwłaszcza rybołówstwo przybrzeżne cierpi z powodu wyhamowania inwestycji, na skutek rosnącej konkurencji w zakresie wykorzystania lądu (farmy wiatrowe, morskie obszary chronione), i rosnących cen paliw oraz na skutek niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej i stażystów – co również jest spowodowane ogólnymi zmianami demograficznymi. Ogólnie rzecz biorąc, negatywna tendencja w liczbie przedsiębiorstw rybackich postępuje. Można założyć, że przedsiębiorstwa rybackie w dużej części rybołówstwa dalekomorskiego i przybrzeżnego znajdą się w najbliższych pięciu latach w trudnej sytuacji w związku z problemami z sukcesją. (…) W tym kontekście rybołówstwo morskie było i będzie nadal wspierane z funduszy federalnych w latach 2022 i 2023.”
Niestety zabrakło wyjaśnienia jakiego rodzaju fundusze są brane pod uwagę. W świetle (być może) kolejnego sporu prawnego, tym razem już nie w związku z przelewaniem środków z Funduszu Wsparcia Koronowego do Funduszu Transformacji Klimatycznej, ale z pozbawianiem rybaków tego, co im na mocy ustawy przyznano, warto by było naświetlić nową sytuację choć w kilku zdaniach. Znając retoryczne zdolności posłów chadecji i AfD, to oni podchwycą ten wątek. Na kilka miesięcy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i trzech landach wschodnich, przerzucanie się odpowiedzialnością za stan niemieckiego rolnictwa i rybołówstwa to dobry ruch. Brandenburgia (wybory do landtagu już 22 września) zajmuje szóste miejsce w Niemczech pod względem wielkości użytkowanych gruntów rolnych. Trudno się dziwić, że przywiązany do swoich nienagannych garniturów lider CDU, Friedrich Merz, pojawił się w wiatrówce i wełnianej czapce na rolniczych protestach w charakterze obrońcy przed polityką rządu Olafa Scholza. Niemcy mają przed sobą nie tylko gorącą od protestów zimę, ale i nie mniej gorący rok wyborczy. A Alternatywa dla Niemiec, nawet w obliczu coraz bardziej żywiołowo prowadzonej debaty delegalizacyjnej, poparcia nie traci. Według ostatnich sondaży, w Brandenburgii AfD może liczyć na 32 proc. poparcia, w Saksonii na 34 proc., w Turyngii – 36,2 proc. [dawum.de]. Te wyniki oznaczają, że w trzech wschodnich landach, na niecałe 9 miesięcy przed wyborami AfD jest liderem. A to już wspólny problem rządu Olafa Scholza i siostrzanych partii chadeckich.
Olga Doleśniak-Harczuk
Ekspertka Instytutu Staszica
Foto: pixabay.com