top of page

Cóż to jest prawda? Dezinformacyjny galimatias

12 maja 2022

Dezinformacja to zamierzone wprowadzanie w błąd. Przekazywanie opinii publicznej lub przeciwnikowi całkowicie fałszywych lub odpowiednio zmanipulowanych informacji. Odgrywa kluczowe znaczenie w teorii wojskowości i rozgrywkach szpiegowskich. W ostatnim czasie jej użycie rozpowszechnione jest także w mediach, a głównym celem dezinformacji stają się przedstawiciele opinii publicznej. Zagadnienie ściśle związane jest z fake newsami, trollingiem oraz propagandą. Dezinformację wykorzystuje się również w marketingu, reklamie, polityce oraz środkach społecznego przekazu i masowego komunikowania. W ostatnim czasie, w kontekście wojny toczącej się na terytorium Ukrainy coraz częściej docierają do nas informacje o wciąganiu w złożone kampanie dezinformacyjne poszczególnych dziennikarzy, a niekiedy nawet całych redakcji. Jak odróżnić prawdę od fake newsa w czasach post-prawdy? Przyjrzyjmy się bliżej mechanizmom dezinformacji…


Zacznijmy od tego, że według ks. Józefa Tischnera istnieją trzy rodzaje prawdy: święta prawda, też prawda i gówno prawda. Każdy, kto sądzi, że kampanie dezinformacyjne należałoby umiejscowić w tej trzeciej grupie… jest w błędzie. Skutecznie prowadzona dezinformacja może bowiem zawierać w sobie każdy rodzaj prawdy, tylko po to, żeby jak najbardziej zdezorientować odbiorcę informacji i uśpić jego czujność.

Pierwsze przypadki dezinformacji miały miejsce już w starożytności. Za jej przejaw można uznać chociażby opisany przez Homera fortel, który przeszedł do historii jako „koń trojański”. Działania dezinformacyjne z powodzeniem prowadzono w czasach Napoleona Bonapartego, a później w czasie I i II wojny światowej.

Sporo do myślenia daje fakt, że angielskie słowo disinformation jest bezpośrednim tłumaczeniem rosyjskiego terminu dezinformatsiya (дезинформация) wywodzącego się wprost z nazwy jednego z departamentów KGB odpowiadającego za tzw. czarną propagandę.

Wśród głównych założeń kampanii dezinformacji jest rozpowszechnianie zmanipulowanych informacji lub fake newsów w celu wywierania wpływu na opinię publiczną, a co najważniejsze, w celu doprowadzenia w konsekwencji tych działań do skłonienia społeczeństwa lub jego części do konkretnych zachowań wpisujących się w strategię agresora.

W ramach kampanii dezinformacyjnych często wykorzystywana jest:

  • satyra/parodia – w ramach tego typu treści znacznie łatwiej przekazywać półprawdy lub ordynarne przekłamania,

  • sfabrykowana treść – treść stworzona by oszukać odbiorcę/czytelnika,

  • fałszywy kontekst – gdy prawda znajduje jest w fałszywym kontekście,

  • fałszywa treść – fałszywie powołuje się na prawdziwe źródła,

  • zmanipulowana treść – prawdziwa treść tak zniekształcona by oszukać.

Media w służbie dezinformacji?

W związku z coraz częstszą publikacją w internecie treści rozpowszechniających rosyjską propagandę na temat przebiegu wojny na Ukrainie, ABW zablokowała wiele stron internetowych, które dopuszczały się tego procederu. Zaledwie kilka dni po rozpoczęciu wojny w Ukrainie polskie władze poinformowały, że w naszym kraju zablokowano korzystanie z grupy serwisów internetowych rozpowszechniających rosyjską propagandę Janusz Cieszyński, pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa i sekretarz stanu ds. cyfryzacji w kancelarii premiera, podkreślił, że wśród zablokowanych stron jest polskojęzyczna wersja rosyjskiego portalu Sputnik.

„Strona może dalej być dostępna w przypadku korzystania z innego DNS niż ten dostarczony przez operatora. Wg naszych danych blokada działa w większości wypadków”. – wyjaśniał.

Cieszyński tłumaczył, że zablokowano łącznie kilkadziesiąt adresów, wskazanych przez ekspertów od walki z dezinformacją. Przedstawiciele rządu i służb specjalnych nie wskazywali jednak, które witryny znalazły się w tej grupie.

Tymczasem, jak wynika z ustaleń bloga Zaufana Trzecia Strona, na liście zablokowanych portali znalazły się m.in. wrealu24.pl oraz wrealu24.tv. Blokadą objęto także rosyjskie witryny Ria.ru i Lenta.ru, a także prorosyjskie strony Dziennik-polityczny.com, Rt.com, Ruptly.com, Wicipolskie.pl, Wolnemedia.net. Było to możliwe dzięki wydaniu stosownej decyzji przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) o blokowaniu wszystkich stron szerzących rosyjską propagandę.

„To jest kilkadziesiąt adresów, które zostały zidentyfikowane przez ekspertów od walki z dezinformacją”.

– mówił Cieszyński w kwietniu.

W tym kontekście spore zamieszanie w mediach wywołała w ostatnim czasie analiza OKO.press, zgodnie z którą część zablokowanych przez polskie służby stron przeniosła się na zagraniczne serwery i nadal funkcjonuje. Portal Wirtualnemedia.pl powołując się na treść analizy informował, że w internecie nadal działają co najmniej 43 aktywne, polskojęzyczne strony internetowe, które regularnie powtarzają kremlowską propagandę związaną z inwazją na Ukrainę. Niektóre z nich mają nawet po kilka milionów odsłon miesięcznie.


Wieloetapowa kampania dezinformacyjna przeciwko Polsce

Dziś nie jest już żadną tajemnicą, że rosyjska propaganda prowadzi wieloelementowe działania wymierzone w Polskę. W pierwszych tygodniach wojny próbowano za wszelką cenę antagonizować stosunki pomiędzy Polakami a uchodźcami z Ukrainy, w celu przerwania akcji pomocowych zainicjowanych przez Polaków. W późniejszych etapach podejmowane były próby „podgrzewania” w mediach społecznościowych (w celu zainteresowania różnych redakcji lokalnych oraz ogólnokrajowych) przypadków ewentualnych przestępstw i nadużyć Polaków wykorzystujących trudną sytuację uchodźców z Ukrainy oraz samych uchodźców, mających zgodnie z lansowaną narracją nadużywać swojego statusu lub wykorzystywać go w celu oszukiwania Polaków. Statystyki pokazały jednak, że tego typu kampania dezinformacyjna poza nielicznymi wyjątkami nie trafiła na zbyt podatny grunt. Polacy ruszyli do pomocy, a naród ukraiński wielokrotnie to właśnie Polsce i Polakom w pierwszej kolejności wyrażał swoją wdzięczność.

Nie dziwi zatem fakt, że na Kremlu zapadła decyzja o zmianie narracji i rozpoczęciu kolejnego etapu kampanii dezinformacyjnej, w ramach której Moskwa szerzy kłamstwa i sugeruje, że polski rząd ma agresywne plany wobec Ukrainy, a zgodnie z treścią fake newsów powielanych przez prorosyjskie media rzekomo przygotowuje nawet atak na jej terytorium.

W tym miejscu warto zwrócić uwagę na złożoną kampanię dezinformacyjną dokładnie opisaną przez Stanisława Żaryna, rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych.

Żaryn zwraca uwagę, że pewien ukraiński polityk z partii prorosyjskiej kontynuuje szerzenie insynuacji pod adresem Polski, atakując jednocześnie prezydenta Zełeńskiego. Ilya Kiva oskarża Kijów i Warszawę o prowadzenie przygotowań do aneksji zachodniej Ukrainy… przez Polskę. Swoje oskarżenia dość regularnie publikuje na Telegramie i sugeruje, że władze w Kijowie dążą do utworzenia nowego państwa ukraińskiego ze stolicą we Lwowie, a następnie do zorganizowania referendum w celu włączenia tego państwa do Polski.

„Rosyjska propaganda bardzo chętnie cytuje słowa ukraińskiego polityka, które są prezentowane jako dowód agresywnych planów Polski wobec Ukrainy. Jednocześnie w materiałach propagandowych przypominane są wcześniejsze rosyjskie kłamstwa dotyczące rzekomych planów aneksji zachodniej Ukrainy przez Polskę” – zwraca uwagę w swoim komunikacie Stanisław Żaryn.

To jednak nie jedyne próby dezinformowania opinii publicznej. Inny scenariusz zakłada nieco odmienną taktykę. Kampania dezinformacyjna opiera się w tym przypadku na wywiadzie z Rafaelem Ordukhanyanem przedstawianym w roli amerykańskiego politologa. Dowiadujemy się z niego, że aneksja zachodniej Ukrainy to… wspólny plan Polski oraz Rumunii. Zgodnie z tą wersją kampanii dezinformacyjnej Zachód oskarżany jest o wykorzystywanie działań wojennych jako pretekstu do planowanej aneksji części Ukrainy.

T jeszcze nie wszystko. Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych ostrzega, że kłamstwa dotyczące planów aneksji zachodniej Ukrainy są wykorzystywane przez rosyjską propagandę także do zastraszania Polaków. W internecie regularnie publikowane są kolejne teksty dezinformacyjne, które wskazują, że Polska, rozpoczynając atak na Ukrainę, narazi się na odwet Rosji, a ćwiczenia państw NATO Defender Europe 2022 i Swift Response 2022 odbywające się w dniach 1-26 maja są kłamliwie prezentowane w kontekście realizowania rzekomych planów Polski dotyczących ataku na Ukrainę. Jednocześnie w swoich dezinformacyjnych materiałach propagandyści Kremla straszą jednocześnie kontruderzeniem, które „zniszczy Polskę”.

Co szczególnie niepokojące, do działań wymierzonych w Polskę wykorzystywany jest również fałszywy dokument, przedstawiany jako rozkaz podpisany przez polskiego generała.

Jak informuje Stanisław Żaryn materiał, wytworzony na potrzeby rosyjskiej propagandy, prezentowany jest jako dowód na przygotowania Polski do ataku na Ukrainę. Sfałszowany dokument jest szeroko komentowany przez propagandę Rosji, która uznała go za dowód na przygotowania do agresji Polski na Ukrainę. Materiały na ten temat odwołują się do „doniesień mediów”, które wcześniej pisały o rzekomych planach Polski. W ten sposób próbuje się za wszelką cenę uwiarygodnić fake newsa.

„Przekaz propagandowy wskazuje, że Rosja prowadzi wieloelementową kampanię oczerniającą Polskę, której celem jest przekonanie opinii publicznej, że rząd RP ma agresywne plany wobec Ukrainy. Takie działania są obliczone na wywołanie wrogości między Polską a Ukrainą, a także deprecjonowanie wizerunku Polski w oczach opinii międzynarodowej. Kreml stara się pokazać, że Polska jest krajem przygotowującym inwazję na Ukrainę” – czytamy w komunikacie Stanisława Żaryna.

Złożoność kampanii dezinformacyjnej i próby oczerniania Polski podejmowane na wielu frontach nie pozostawiają wątpliwości, że mamy już w tym przypadku do czynienia ze skoordynowaną kampanią dezinformacyjną wymierzoną w Polskę, która ma bezpośrednie związki z wojną Rosji przeciwko Ukrainie.


Historia lubi się powtarzać

Warto w tym miejscu przypomnieć, że tego typu operacja przeciwko Polsce trwa w zasadzie nieprzerwanie od 2016 roku, a są dowody na to, że poszczególne działania przeciwko naszemu krajowi prowadzone były znacznie wcześniej. Ilość materiału, którym może posługiwać się agresor jest w tym przypadku niebezpiecznie duża. Jednym, z kluczowych elementów tego planu jest cyklicznie powtarzana próba wejścia w przestrzeń medialną i zainteresowania mediów, a nie wywołanie incydentu samo w sobie.

Podmiot realizujący kampanię dezinformacyjną na tym poziomie, w pierwszej kolejności próbuje podnieść rangę, wagę i efektywność własnych działań.

Podatność i efektywność różnego rodzaju przecieków czy „wrzutek informacyjnych” należy odnieść do etapu rozpoznania i opracowania kolejnych elementów strategii. Warto zwrócić uwagę, że w ramach kampanii dezinformacyjnej z użyciem botów i trolli agresor często odnosi się do komentarzy i wpisów z mediów społecznościowych, które uprzednio wybiera z polskiego internetu i wnikliwie analizuje pod kątem podatności.

Odnosząc się do opisanej wcześniej kampanii dezinformacyjnej z użyciem fałszywego dokumentu, warto przypomnieć, że z podobnym schematem mieliśmy do czynienia właśnie w 2016 roku. Wówczas publikowano serię fałszywek na temat rzekomego powiązania Polski z programem PRISM. Dowodem miało być zdjęcie dokumentu – ankiety sfabrykowanej tak, aby wyglądała jak zgłoszenie do służby PRISM (chociaż tego typ formacja nigdy nie istniała) oraz publikacja logów z „PRISM”. Szybko ustalono jednak, że publikacja logów była w rzeczywistości zbiorem danych pochodzących z kradzieży z botnetu. W kampanii dezinformacyjnej przekonywano jednak, że ujawnione dane to informacje o obywatelach pozyskane rzekomo w ramach polskiego udziału w programie PRISM i inwigilacji obywateli przez służby.

Dlaczego zadano sobie tyle trudu, żeby właśnie w 2016 roku przeprowadzić tak złożoną kampanię dezinformacyjną przeciwko Polsce? Za odpowiedź powinien wystarczyć fakt, że to właśnie w tym roku w Warszawie odbywał się szczyt NATO.


Przykładowy mechanizm działania kampanii dezinformacyjnej:

1. Przejęcie kont w mediach społecznościowych

2. Analiza i wykorzystanie zasobów kont w mediach społecznościowych oraz skrzynek mailowych

3. Rozpoczęcie wysyłki falsyfikowanej treści z wybranych skrzynek mailowych do starannie wyselekcjonowanej grupy odbiorców.

4. Wywołanie zdarzenia medialnego poprzez dyskusję wszystkich skompromitowanych kont i adresów nad nieprawdziwą tezą.

Sposobów działania jest jednak znacznie więcej, a przedstawiony wyżej schemat ma na celu ukazać złożoność całego procesu.


Akcja dezinformacja – czyli hodowla pożytecznych idiotów

Biorąc pod uwagę analizę propagandowych działań podejmowanych za pośrednictwem internetu, należy rozróżnić dwie podstawowe grupy tzw. internetowych trolli. Pierwszą z nich stanowią internauci wykonujący swoje zadania na zlecenie, opłacani za swoją pracę. Do ich obowiązków należy m.in. zamieszczanie wpisów i komentarzy mające ukazywać „zleceniodawcę” w pozytywnym świetle, opierając się głównie na faktach – tyle, że odpowiednio wcześniej dobranych i zmanipulowanych. Drugą grupę natomiast stanowią internauci określani mianem tzw. „pożytecznych idiotów” (useful idiots). Do ich obowiązków należy zakładanie profili w mediach społecznościowych i prowadzenie blogów, na których mają ukazywać się odpowiednio przygotowane i spreparowane informacje. Do tej grupy zalicza się również wszystkie te osoby, które nieświadome całej gry operacyjnej, rozpowszechniają przeczytane informacje dalej, wierząc w ich autentyczność i przyczyniając się tym samym do ich uwiarygodnienia w oczach opinii publicznej.

Z punktu widzenia zwykłego użytkownika, nieświadomego całej machiny propagandowej, wszystko wygląda tak, jakby internauci rzeczywiście znajdowali się w kraju, wobec którego podejmowane są działania propagandowe. Prosperujące niczym prężnie działające firmy marketingowe „fabryki trolli” są w stanie w zasadzie przez całą dobę zalewać internet komentarzami o odpowiednim „wydźwięku”. Często dla uwiarygodnienia całej akcji poszczególne trolle wchodziły nawet między sobą w polemikę. Typowym działaniem jest również grupowe zgłaszanie administratorom portali społecznościowych rzekomych nadużyć i żądanie zablokowania lub usunięcia wpisów odbiegających od linii propagandowej. Poza samymi „żołnierzami propagandy”, niezwykle istotna jest też sama broń, którą posługują się oni w cyberprzestrzeni. Najczęściej jest to generowanie szumu informacyjnego w postaci rozpowszechniania dużej ilości fałszywych informacji, dziś określanych głównie jako fake news.

Powody ogromnej siły rażenia fake są następujące:

Po pierwsze już samo „zbombardowanie” internetu (głównie mediów społecznościowych) fałszywymi informacjami na temat budzący duże zainteresowanie społeczne powoduje, że w natłoku informacji znacznie trudniej jest odnaleźć fakty i dotrzeć do źródła wiadomości.

Po drugie zawsze znajdzie się jakiś odsetek internautów, który bezkrytycznie uwierzy w internetową propagandę, a niekiedy nawet będzie podawał tego typu informacje dalej, zwiększając jedynie ich zasięg. Po trzecie publikacja fake newsów w odpowiednim momencie, może przyczynić się do odwrócenia uwagi opinii publicznej od innych tematów.


dr Piotr Łuczuk

Medioznawca, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa UKSW oraz Instytutu Staszica.

Adiunkt w Katedrze Komunikacji Społecznej, Public Relations i Nowych Mediów Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Autor pierwszej w Polsce książki o cyberwojnie: „Cyberwojna. Wojna bez amunicji?”. Redaktor naczelny serwisu FilaryBiznesu.pl.

bottom of page