top of page

Korzenie totalitaryzmów

29 października 2021

Krakowski Ośrodek Myśli Politycznej nazwać można pracownią archeologii myśli o państwie. Wydobywa z zapomnienia, pieczołowicie opracowuje i puszcza w świat prace autorów, którzy dzisiaj znani są naukowcom lub niemal całkowicie zapomniani. Tak, jak polska przedsiębiorczość, odrodzona po 1989 roku, w zasadzie nie szuka korzeni w bogatej historii, przerwanej przez nazizm i komunizm, tak i współcześni politycy też nie budują więzi z myślą wcześniejszych epok. Co najwyżej, mniej lub bardziej sensownie, nawiązują do pewnych tradycji. Pisma takich postaci, jak Ignacy Czuma, pozostają więc do dyspozycji badaczy i koneserów. Szkoda, ale polityków nie zmienisz.


Ignacy Czuma, przedwojenny poseł na Sejm i jeden z autorów konstytucji 1935 roku, na własnej skórze doświadczył istoty ustrojów, o których pisał. Więzili go Niemcy, więzili komuniści. Jego publicystyka nie jest jednak owocem doświadczeń, ale analizy dokonanej przed katastrofą II wojny światowej.

Liczące się postaci publicystyki i dziennikarstwa, a także myśli politycznej międzywojennej Polski nie ulegały fascynacji ani nazistowską Rzeszą, ani Związkiem Sowieckim. Ale znalazłoby się trochę takich, którzy – przy dużym dystansie i licznych zastrzeżeniach – gotowi byli brać za dobrą monetę niektóre aspekty działania obu reżimów. Bo ten komunizm wprawdzie niedobry, ale elektryfikacja, no i robotnicy żyją lepiej, niż w Polsce… Nazizm brutalny, antychrześcijański, ale jaka jedność narodu, jak gospodarka rozkwita… Ignacy Czuma nie skupia się na potiomkinowskich wioskach, które oba reżimy umiały budować na potrzeby zagranicznych obserwatorów, tylko zagląda pod powierzchnię. Do samego dna. I widzi – w obu ideologiach – skutki wyniesionej na panteon w dziewiętnastym stuleciu ideologii materializmu, traktowania człowieka jako maszyny, którą można dowolnie konstruować i programować, odrzucenie szacunku dla indywidualności ludzkiej osoby. Oba socjalizmy zdają się mu równie groźne, a mimo pozornej odmienności – bliskie w niejednej sferze. O czym i on, i miliony Europejczyków mogły się przekonać podczas piekła II wojny światowej i następującej po niej sowieckiej dominacji nad częścią kontynentu.

Nazizm przestał istnieć (choć wielu nazistów bezkarnie dożyło spokojnej starości), komunizm panuje tylko w skansenach w rodzaju Kuby i Korei Północnej (chociaż króluje w sercach mnóstwa europejskich polityków lewicowych), jednak idee, gleba, na której wyrosły zatrute owoce, ma się dobrze. To, że wydaje z siebie mutacje mniej zbrodnicze, nie znaczy jednak, że nie są one mniej niebezpieczne dla tego, co pozostało z systematycznie kurczącej się europejskiej cywilizacji.


Ignacy Czuma: O bolszewizmie i nazizmie. Kraków, Ośrodek Myśli Politycznej, 2020.


(asm)

bottom of page