top of page

Berlin też czeka na wyniki audytu CPK

7 marca 2024

„Jeżeli senat Berlina nie zmieni swojej polityki lotniskowej, to już niebawem Berlin może się stać przedmieściem Warszawy. Tak, Warszawy – i nie, to wcale nie jest śmieszne! – tak deputowany AfD, Frank-Christian Hansel zwrócił się 29 listopada 2018 roku do swoich kolegów z Izby Deputowanych Berlina. Tego dnia berlińscy posłowie rozmawiali o wniosku AfD o powołanie specjalnej komisji Izby ds. wzmocnienia infrastruktury lotniskowej regionu Berlin-Brandenburgia. W tamtym czasie jeszcze budowano osławione za sprawą licznych perypetii i usterek berlińskie lotnisko im Willego Brandta, a w sąsiedniej Polsce krystalizował się projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego.


Wniosek o powołanie postulowanej przez AfD komisji odrzucono, ale temat CPK pozostał i Berlin mimo licznych problemów trawiących niemiecką politykę wewnętrzną [ vide: kłopoty w koalicji rządowej, kompromitacja z podsłuchaniem przez rosyjskie służby rozmowy oficerów Luftwaffe na temat pocisków manewrujących Taurus itd.] jest żywo zainteresowany wynikami audytu CPK zleconego przez nowy rząd w Warszawie.


Warszawa bramą Berlina na świat


W czasie wspomnianego posiedzenia Berlińskiej Izby Deputowanych, w listopadzie 2018 roku, przemawiający w imieniu frakcji AfD Frank-Christian Hansel tłumaczył:


Polska planuje budowę nowego, ogromnego lotniska dla 100 mln pasażerów rocznie, co ma kosztować od  4,7 do 7 mld euro. Budowa lotniska ma się rozpocząć już w 2021 roku a otwarcie zaplanowano na 2027 rok. Powstające lotnisko BER jest tymczasem placem budowy, a obawiam się, że w dłuższej perspektywie stanie się permanentnym placem rozbudowy [ BER powstawało 14 lat, od 2006 do 2020 r]. Nie możemy jako berlińczycy być obojętni na to, co dzieje się 500 kilometrów od nas na wschód. Podczas gdy Warszawa patrzy w przyszłość, Berlin pogrąża się w stagnacji. Wyobraźmy sobie, że powstaje szybkie połączenie między Berlinem a Warszawą, które pozwoliłoby pokonać te 500 kilometrów w półtorej godziny – i pozamiatane.  Wtedy Warszawa będzie bramą Berlina na świat, ruch międzykontynentalny będzie dostępny dla berlińczyków tylko przez Frankfurt lub Warszawę a lotniska BER i Tegel na zawsze już pozostaną „przewoźnikami do właściwych portów lotniczych”.


Do tematu CPK wracano na forum berlińskiej Izby Deputowanych jeszcze wielokrotnie, po raz ostatni 9 września 2022, kiedy deputowani mieli okazję spotkać się z członkami zarządu lotniska BER w ramach obrad jednej z podkomisji. W spotkaniu uczestniczyła Aletta von Massenbach, prezes zarządu lotniska Flughafen Berlin Brandenburg GmbH, której członkowie komisji mogli zadawać pytania. I tym razem to związane z przyszłością lotniczego landszaftu Brandenburgii a zahaczające o CPK również padło ze strony Franka -Christiana Hansela (AfD), który poprosił panią prezes o opinię na temat CPK w kontekście możliwej konkurencji dla portów lotniczych Berlina i Brandenburgii. „Tam coś powstaje. Jak pani to widzi? – zapytał Hansel. Na co Aletta von Massenbach odparła: Cóż, coś tam powstaje, ale właściwie od kiedy jestem w biznesie lotniczym, a jestem w nim od 25 lat, to wciąż coś gdzieś powstaje. Jedno lotnisko potrzebuje więcej czasu, z innymi idzie szybko, ale by tak dokładnie oszacować, co naprawdę dzieje się w Polsce, abstrahując od samych zapowiedzi, to już inna sprawa. Zawsze jest tak, że gdy jest lotnisko, z którym dzieli się pewien zasięg, to trzeba mieć to przed oczami i zapytać się samego siebie: ok, ale co to znaczy dla mnie? Jak mogę sprawić by dla ludzi żyjących na styku tych dwóch [lotnisk] i stojących przed wyborem, czy pojechać na wschód, czy na zachód, nasze lotnisko okazało się bardziej atrakcyjne?


Frank-Christian Hansel odpowiadając na słowa Aletty von Massenbach przywołał Chiny i możliwe podejście CHRL do nawiązania współpracy z polskim partnerem, sugerując korzyść takiego scenariusza dla CPK.


W Bundestagu cisza, w mediach wzmianki


Zmiana rządu w Polsce początkowo na tyle zelektryzowała polityczny Berlin, że praktycznie każdy były ambasador Niemiec w Polsce i każdy niemiecki polityk, który po części zbudował swoją karierę na tzw. „rozumieniu Europy środkowo-wschodniej” czuł się zobligowany do przedstawienia agendy na nowe otwarcie w stosunkach polsko – niemieckich. W prasie zaroiło się więc od felietonów z receptami na świeży start w stosunkach z Warszawą, a w Bundestagu 22 lutego b.r. odbyła się z inicjatywy klubu parlamentarnego CDU/CSU debata mająca charakter rekomendacji konkretnych posunięć, jakie rząd Olafa Scholza powinien wykonać względem rządu Donalda Tuska by wykorzystać „historyczną szansę na ponowne zbliżenie”. W szczegółowym wniosku złożonym przez chadeków skoncentrowano się na ożywieniu Trójkata Weimarskiego, na potrzebie ścisłej koordynacji polityki bezpieczeństwa między Berlinem, Paryżem i Warszawą, ale i polityki zagranicznej jako nierozerwalnie w obliczu toczącej się wojny na Ukrainie związanej z bezpieczeństwem w Europie. We wniosku poruszono też sprawę praw i konieczności podtrzymywania tradycji mniejszości niemieckiej w Polsce oraz zaproponowano by rząd federalny stworzył format do regularnych spotkań z podmiotami reprezentującymi Polaków mieszkających w Niemczech. O CPK w dokumencie nie wspominano. Temat nie pojawił się również podczas debaty ustępując miejsca wyrazom entuzjazmu ze zmiany rządu w Warszawie i uprzejmościom wymienianym między socjaldemokratycznymi i chadeckimi parlamentarzystami, którzy nawet, jeżeli zazwyczaj pohukują na siebie wzajemnie oskarżając się o drastyczne błędy w polityce (sięgając do Merkel, Schrödera itd.), w kwestii Polski przemówili jednym głosem.


Sprawa CPK i audytu zleconego przez nowy rząd zajmuje jednak część mediów, które uczciwie podkreślają wagę projektu dla przyszłego rozwoju gospodarczego Polski. 5 marca br. na łamach dziennika „Frankfurter Rundschau” opublikowano artykuł Jana Opielki, w którym autor wychodzi od danych świadczących o dużym poparciu społecznym dla CPK, co stanowczo wykracza poza tzw. elektorat PiS-owski:


„W ostatnich sondażach około 60 procent respondentów opowiedziało się za projektem [CPK] a inwestycja na tak dużą skalę ma sens. Nie tylko dlatego, że w jej bezpośrednim sąsiedztwie ma powstać około 150 000 miejsc pracy. Ale także dlatego, że projekt wzmocniłby gospodarczo rosnącą rolę polityczną Polski jako najważniejszego sąsiada Ukrainy, ale  rząd Tuska kwestionuje ten projekt. Trwa audyt, a jego wynik jest sprawa otwartą. Oczekuje się, że ostateczna decyzja [ co do CPK] zapadnie w połowie tego roku, choć prace już trwają. Wstrzymanie lub radykalne ograniczenie projektu mogłoby jednak nie tylko pozostawić niewykorzystany potencjał gospodarczy, ale także mieć konsekwencje polityczne: PiS potwierdziłaby swoją narrację, że premier Tusk działa zasadniczo w interesie Niemiec” – czytamy.


I dalej autor pisze tak:


„W rzeczywistości CPK może stać się konkurentem nie tylko dla lotniska w Berlinie, które znajduje się zaledwie 500 kilometrów na zachód. Planowana znacząca poprawa połączeń infrastrukturalnych w kraju mogłaby również dodatkowo stymulować osiedlanie się [ w Polsce] firm z sektora high-tech. W 2023 roku amerykański producent chipów Intel ogłosił inwestycję w wysokości około pięciu miliardów euro w centrum integracji i testowania półprzewodników we Wrocławiu, które będzie wspierane przez 1,5 miliarda euro dotacji rządowych. Jest to najwyższa jak dotąd jednorazowa dotacja państwowa na projekt inwestycyjny. Wskaźnik inwestycji od lat kształtuje się poniżej średniej unijnej w porównaniu z UE (2022 r.: 22,4 proc. PKB, Niemcy: 25 proc.), ale rząd już zapowiada, że zwiększenie tego wskaźnika potraktuje priorytetowo, np. poprzez wzmocnienie rynku kapitałowego w Warszawie. Inny projekt PiS, czyli rozbudowa portu w Świnoujściu do portu dalekomorskiego, który ma pomieścić największe kontenerowce, w przeciwieństwie do CPK, zdaje się być niezagrożony. Mimo protestów niemieckich gmin i ekologów rząd Tuska ogłosił w lutym, że będzie kontynuował inwestycję o wartości ok. 2,5 mld euro, która ma zostać ukończona w 2028 r. Budowa w Polsce elektrowni atomowej również jest już przesądzona. Ani jedno, ani drugie nie leży w interesie Berlina; rozbudowa portu byłaby bezpośrednią konkurencją dla Hamburga.


Losem CPK interesują się też niemieckie portale branżowe


23.01.2024 r na portalu Aerotelegraph ukazał się artykuł o tym, że „rząd Donalda Tuska zaciąga hamulec w sprawie budowy CPK”. Wymowa artykułu sugerowała, że CPK jest jedną z tych kwestii, które nowy rząd musi „uporządkować po swoich poprzednikach” więc poniekąd wrzucono kluczowy projekt infrastrukturalny w Europie środkowej do puli koniecznych zmian kojarzonych raczej z sądownictwem, czy mediami. To, czy projekt, który jeszcze kilka lat temu skłonił członka berlińskiej Izby Deputowanych do snucia scenariuszy z Berlinem jako przedmieściem Warszawy, wyjdzie cało z audytu, wyznaczy przyszłe kierunki rozwoju Polski. W Niemczech CPK jest czujnie obserwowane, nawet jeżeli nie pojawia się w jednym z podpunktów chadeckiej agendy na nowe otwarcie z polskim partnerem.


Olga Doleśniak-Harczuk

Ekspertka Instytutu Staszica


Foto: pixabay.com

bottom of page