Ostatnie lata przyniosły prawdziwy wysyp publikacji poświęconych kluczowym dla kraju i społeczeństwa sprawom, adresowanych do fanatyków obu obozów wojny polsko-polskiej. Fanatycy kupią na pewno, niektórzy z nich nawet przeczytają – by umocnić się w słuszności swoich poglądów. Książka Tomasza Pietrygi na pewno nie ma co liczyć na zainteresowanie tej publiki. Jest bowiem rzeczową, bezstronną analizą sądownictwa w III RP, a więc jednocześnie analizą postępującej choroby trzeciej władzy. Żeby zrozumieć to, co dzieje się od ośmiu lat, trzeba sięgnąć aż do początków polskiej demokracji, a nawet do lat osiemdziesiątych. Wówczas pryśnie niejeden mit, niejedna obiegowa opinia.
Polski wymiar sprawiedliwości znajduje się w najgłębszym od dekad rozkładzie. To fakt, nie opinia. Czy ktoś podziwia zmiany wprowadzane przez rząd PiS, czy też uważa je za skandaliczne i niekonstytucyjne, nie może zaprzeczyć, że sądownictwo w Polsce ogarnia chaos. Ten chaos, jak wiele wskazuje, ma duże szanse ogarnąć prokuraturę. Trąd w Pałacu Sprawiedliwości? Owszem, bardzo zaraźliwy.
Każdy z walczących ze sobą politycznych obozów ma swoją krótką wersję historii sądownictwa po 1989 roku. W przypadku PiS to opowieść o postkomunistyczno-uniowolnościowej jaczejce, która kieruje się jedynie ideologią, broniąc swoich przywilejów. W przypadku anty-PiS to dzieje wspaniałych ludzi, którzy z PRL wyszli czyści, z zapałem przystąpili do umacniania demokracji, strzegą naszej wolności i nie zasługują na żadną kontrolę ze strony innych władz. Obie narracje są równie dalekie od prawdy.
Gnicie instytucji państwa ma zwykle u podstaw niejedną przyczynę. Jedną z nich – co pokazuje autor „Trzeciej władzy” – jest kompletny brak rozliczeń w środowisku sędziowskich. Nie chodzi tu o automatyczną eliminację sędziów należących do PZPR, ale o błyskotliwe awanse sędziów, którzy w czasach Polski Ludowej zachowywali się w sposób rażąco nieprzyzwoity. Józef Iwulski, który skazał opozycjonistę na drakońską karę, jest najbardziej znanym, ale nie jedynym przykładem. Niegdysiejsze słowa profesora Strzembosza, branego dzisiaj na sztandary przez anty-PiS, że środowisko się samo oczyści, budzą tylko uśmiech politowania. Wypada przy okazji przypomnieć, że w 1995 roku Porozumienie Centrum Jarosława Kaczyńskiego zachęcało Strzembosza, by wystartował w wyborach prezydenckich. Cóż, tempora mutantur…
Książka wybitnego dziennikarza, znającego wymiar sprawiedliwości od podszewki, jest historią lekceważenia potrzeby zmian i przez samych sędziów, i przez kolejne rządy. Polskie „jakoś to będzie” w przypadku sądownictwa odbiło się czkawką. Dopiero rząd PiS przystąpił do głębokich zmian, które jednak przyniosły efekt w postaci umocnienia się negatywnych zjawisk w sądownictwie, a zamiast stabilizacji i wykorzenienia patologii przyniosły bezmiar chaosu. Mało tego, jawne polityczne zaangażowanie, chociażby w mediach społecznościowych czy poprzez udział w partyjnych marszach, sędziów (także Sądu Najwyższego) stało się zjawiskiem częstym. Symboliczny w tym kontekście jest nie tyle sam fakt, że o aresztowaniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w ekstraordynaryjnym trybie jednoosobowo zdecydował sędzia z lubością lajkujący profile wspierające KO tudzież profile wulgarnie obrażające polityków PiS, syn niegdysiejszej współpracownicy obecnego szefa MSWiA. Symboliczny jest fakt, że adherenci obecnej koalicji rządowej samo wspominanie o tym uznali za nieledwie lincz na sędzim. Fakt, że bezstronny w założeniu wymiar sprawiedliwości wpisał się w linię podziałów PiS – anty-PiS nie robi wrażenia ani na jednym, ani na drugim obozie.
„Trzecia władza” pokazuje, jak groźne jest liczenie na to, że państwo samo się naprawi i jak mszczą się stracone szanse. Wszak sędziowskie organizacje, jak „Iustitia”, dzisiaj wspierające wprost narrację rządzącej koalicji, powstały jako organizacje sędziów domagających się zmian w sądownictwie, jego odbetonowania, przełamania wszechmocnych układów. Dzisiaj nie odbetonowanie polskich sądów jest najpilniejszą sprawą, ale doprowadzenie do tego, by funkcjonowało ono w normalny sposób i zapobieżenie jego postępującej polityzacji.
Po końcu tej kadencji parlamentu redaktor Pietryga będzie miał zapewne dość materiału na pokaźny suplement do swojej książki. Pytanie, czy z optymistyczną konkluzją?
Tomasz Pietryga: Trzecia władza: Sądownictwo w latach 1946-2023. Kraków, Księgarnia Akademicka, 2023.
(mr)