Termin „nacjonalizm” w języku polskim – inaczej niż w angielskim – zyskał z biegiem czasu negatywną konotację. Z kolei termin „państwo narodowe” w zamiarze lewicowych liberałów ma budzić negatywne emocje bez względu na język. Żydowski filozof i politolog Yoram Hazony w „Pochwale państwa narodowego” odważnie rozprawia się z siecią kłamstw i mitów, narosłych wokół nacjonalizmu (rozumianego szeroko, jako idea dająca prymat narodowym państwom nad tworami ponadnarodowymi). W część z tych mitów wierzy nawet wielu konserwatystów.
Hazony słusznie zauważa, że za najbardziej krwawe, globalne konflikty ostatnich dwu wieków były odpowiedzialne nie nacjonalizmy, a idee imperialne. Można dodać, że trwająca na Ukrainie wojna jest również wojną rosyjskiego imperializmu, nie starciem dwóch nacjonalizmów. Prześledźmy historię Europy: wojny napoleońskie, wojna krymska, I wojna światowa były konfliktami imperialnymi. A wbrew temu, co kładzie nam do głowy lewica, wywołana przez Hitlera wojna nie była wojną niemieckiego nacjonalizmu, ale miała służyć zbudowaniu imperium wymarzonego przez nazistów. Hitler uważał państwa narodowe za twory niemające racji bytu, które muszą się roztopić w pangermańskim imperium europejskim, bądź jako jego elementy, bądź jako rezerwuary niewolników.
Hazony nie rozgrzesza wojowniczych i agresywnych nacjonalizmów, słusznie jednak zwraca uwagę, że wojny wywołane przez te ostatnie siłą rzeczy mają wymiar lokalny. Można sobie wyobrazić konflikt węgiersko-rumuński, rozgorzały w wyniku nakręcenie spirali nacjonalistycznej nienawiści, ale już konflikt węgiersko-duński, spowodowany przez resentymenty nacjonalistyczne, nie bardzo. Przekonane o świętości głoszonych idei rządy imperialne gotowe są podpalić świat – jak komuniści czy naziści.
Stawiając kropkę nad i – której autor nie postawił – warto uzupełnić, że nie nacjonalizmy, ale imperia z definicji wykazują skłonności do totalizmu. Kontrolowanie życia obywateli w wielu aspektach, pozbawianie rodziców kontroli nad edukacją publiczną, cenzura pod różnymi postaciami, odgórne dekretowanie słusznych i niesłusznych poglądów – to wspólny mianownik dla wielu (choć nie wszystkich) imperializmów.
Unia Europejska, forsująca ideę przekształcenia Europy w państwo federalne, z podniesioną do rangi sacrum ideologią demoliberalną to wedle Hazony’ego kolejna odsłona imperium. Trudno się z tym nie zgodzić. Co gorsza, wiele z wyżej wspomnianych czynników ograniczających obywatelskie wolności już stało się w Unii faktem, począwszy od przepisów wymierzonych w niezwykle szeroko rozumianą „mowę nienawiści”, a skończywszy na sekowaniu ugrupowań i rządów, które kwestionują dogmat liberalnej demokracji jako jedynej słusznej drogi.
Końcom imperium towarzyszą wstrząsy i kryzysy, a ta agonia czasem kosztuje życie milionów ludzi. O tym warto pamiętać patrząc na imperializm konsolidujący się wokół nas. Imperializm, dla którego państwo narodowe jest wrogiem.
Yoram Hazony: Pochwała państwa narodowego. Warszawa, Krytyka Polityczna, 2023.
(asm)