8 stycznia 2020
Zawsze mnie zastanawiało jak to jest, że złodziejska metoda „na wnuczka” działała przez tyle lat. Ba, działa czasem do dziś. Przecież tyle się o tym mówi. Niby wszyscy wiedzą. Emeryci oglądają telewizję i czytają prasę, a mimo tego, często, kiedy przyjdzie nieznany facet i powie, że przysłał go wnuczek sięgają do portfela. Rosjanie mają od lat też taką metodę i to na poziomie geopolitycznym. Nazywa się z francuskiego „détente”, lub z polskiego „odprężenie”.
Numer jest naprawdę stary. Najpierw car Iwan III zajmuje jakiś Psków albo Wiaźmę, potem trochę negocjuje z polskim królem lub wielkim księciem litewskim, nawet któremuś podrzuci córkę za żonę, a potem znowu coś zajmuje. Oczywiście, ten sposób podbijania świata metodą salami i uśmiechania się pomiędzy cięciami by zebrać siły, stosowały też inne państwa, ale Rosjanie doprowadzili ją do perfekcji. Tak było po krwawej rzeźni na Kaukazie. „Poprawie stosunków” sprzyjało szczególne współczucie, które Rosja okazywała USA po zamachach na WTC. Potem najechała na Gruzję, a potem kolejne détente w nagrodę za to, że Rosjanie zajęli tylko Osetię, a nie wyrżnęli całej Gruzji i nie zburzyli Tbilisi, jak wcześniej zrobili to z Groznym.
Potem było zbrojne wsparcie dla Wiktora Janukowycza, zielone ludziki przyłączające Krym do Rosji, Donieck i Ługańsk. A pomiędzy tym wszystkim mistrzostwa piłkarskie, Kluby Wałdajskie, konsultacje w sprawie walki z terroryzmem, i rzecz jasna – ulubiony rosyjski numer – rozmowy rozbrojeniowe. Do tego „czysto biznesowy, a nie polityczny projekt”, czyli gazociągi do Niemiec z pominięciem Polski.
Dlatego nie obawiam się tak bardzo obelg i kłamstw ze strony Władimira Putina i eskalacji napięcia między nim a całym Zachodem, szczególnie USA jak kolejnego odprężenia. Odprężenia wynikającego z konfliktu z Iranem, działań przyjaciół Putina w Izraelu, niemieckich biznesów, jakiś innych przyczyn. Bo zaraz po nim nastąpi sprężenie, tylko nie wiadomo dokładnie gdzie.
Wiktor Świetlik
Dziennikarz, fundator Instytutu Staszica