8 września 2023
Kłamali, kłamią i kłamać będą. Jak trolle mieszają w kampanii wyborczej?
Jakie mogą być skutki akcji dezinformacyjnych prowadzonych na ostatniej prostej kampanii wyborczej? Pod koniec sierpnia szeroko komentowana (zwłaszcza w mediach społecznościowych) była informacja o ty, że Ukraińcy rzekomo mieli zaatakować Polaków za odmowę skandowania hasła „Sława Ukrainie”. Choć tego fake newsa dość szybko zdementowano, jest to kolejny przykład na to, jak łatwo dajemy się nabierać na dezinformacyjne wrzutki podgrzewane przez grupy prorosyjskich trolli. Czy takie fałszywe informacje, dotyczące Ukrainy i Ukraińców, mogą znacząco wpłynąć na kampanię wyborczą w Polsce? Najwyższa pora to sprawdzić.
W swojej poprzedniej analizie na łamach DWU.TYGODNIKA ostrzegałem, że zbliżające się wybory parlamentarne bez wątpienia stanowią poważne wyzwanie pod względem zapewnienia bezpiecznego i niezakłóconego przebiegu. W ostatnim czasie w mediach pojawia się coraz więcej niepokojących doniesień na temat rosnącego zagrożenia w cyberprzestrzeni ze strony Rosji – właśnie w kontekście zbliżających się w Polsce wyborów. Nie chodzi jednak wyłącznie o cyberataki. Równie niebezpieczne okazują się całe zalewające przestrzeń informacyjną fake newsy wymierzone w polskich wyborców.
Przeważnie w kampaniach dezinformacyjnych wykorzystywane są tematy mające polaryzować społeczeństwo i podsycać szum informacyjny oraz kanalizować dyskurs publiczny zgodnie z zaplanowaną strategią.
Pod tym względem praktycznie nic się nie zmieniło.
Cui bono, qui prodest
Jaki jest cel tych działań? To dość oczywiste. Chodzi o wywoływanie chaosu i podburzanie opinii publicznej. Eskalowanie napięć i podziałów w społeczeństwie, a przede wszystkim kampanie mające na celu ośmieszać Polskę na arenie międzynarodowej i obniżać jej znaczenie w kontekście geopolitycznym.
Już we wrześniu 2021 roku na łamach DWU.tygodnika prezentowałem model operacji dezinformacyjnej prowadzonej przeciwko Polsce. Warto dziś przypomnieć, że w toku całej operacji ujawniano informacje wpisujące się w trzy kategorie:
- informacje fałszywe,
- informacje częściowo prawdziwe, ale zmanipulowane
- informacje prawdziwe (dla uwiarygodnienia autentyczności przekazu dwóch powyższych kategorii).
Mechanizmy te obserwujemy również w kontekście fake newsów lansowanych niejako na uboczu wchodzącej w decydującą fazę kampanii wyborczej.
Atakującym chodzi głównie o to, żeby temat cały czas „żył” w mediach i był podtrzymywany przez opinię publiczną możliwie jak najdłużej. W tym celu wykorzystują oni mechanizmem działania wywodzący się bezpośrednio z doktryny wojskowej.
Przeważnie w kampaniach dezinformacyjnych, wpisujących się w schemat wojny informacyjnej przeciwko Polsce agresorzy sięgają po treści, które łatwo polaryzują społeczeństwo. Spore wzięcie mają również wątki obyczajowe, treści godzące w relacje z krajami sąsiedzkimi oraz treści godzące w powagę instytucji państwa.
Przykładów nie trzeba daleko szukać. Pod koniec sierpnia spore zamieszanie w mediach społecznościowych wywołał rzekomy atak na grupkę Polaków na Bulwarach Wiślanych. O sprawie rozpisywały się w zasadzie wszystkie media, więc nie ma sensu wchodzić w szczegóły, gdyż historia jest dość dobrze znana. W skrócie wygląda tak: W social mediach pojawiły się doniesienia o tym, że Ukraińcy mieli rzekomo pobić Polaków na Bulwarach Wiślanych. Powód? Polacy nie chcieli skandować hasła „Sława Ukrainie”. Wystarczyła chwila poświęcona na weryfikację tematu, aby zorientować się, że mamy do czynienia z fake newsem. Komenda Stołeczna Policji potwierdziła co prawda, że doszło do bijatyki, jednak żaden z jej uczestników nie był Ukraińcem.
W tym przypadku działa schemat znany z żartów Radia Erewań:
„Słuchacze pytają: Czy to prawda, że na Placu Czerwonym rozdają samochody? Radio Erewań odpowiada: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach Dworca Warszawskiego i nie rozdają, tylko kradną”.
W tym miejsc warto zadać kluczowe pytanie: cui bono? Komu dziś najbardziej zależy na podzieleniu Polaków i zantagonizowania stosunków polsko-ukraińskich? Odpowiedzi warto poszukać na własną rękę – można to potraktować, jako rodzaj testu lub eksperymentu myślowego…
Dlaczego się na to nabieramy?
Wszędzie tam, gdzie pojawiają się budzące skrajne emocje sytuacje, niezależnie od tego czy mówimy o wojnie, epidemii czy różnego rodzaju wątki obyczajowe – zawsze pojawiają się osoby podatne na rozmaite spiskowe teorie. Skoro mówimy o dużej podatności na ataki, dość oczywiste jest, że w takich sytuacjach aktywizuje się właśnie główny agresor. Do działania rzucone są znaczne siły, a internetowe trolle zaczynają mieszać w medialnym i społecznościowym kotle podrzucając tu i ówdzie skuteczne kampanie dezinformacyjne. Dla środowisk chcących wywołać zamieszanie każdy temat, który jest w jakimś stopniu społeczne nośny, będzie dobry do wykorzystania. Dlaczego? To dziecinnie proste. Budzący spore emocje temat – w dodatku odpowiednio nagłośniony – stwarza szansę, że spora grupa ludzi na manipulację się nabierze. To właśnie ta grupa – często nieświadomie – zasili armię trolli w roli tzw. pożytecznych idiotów i dalej będzie rozpowszechniać fake newsy swoim znajomym i znajomym swoich znajomych. Nie oszukujmy się, zawsze znajdą się ludzie, którzy będą wierzyli w kampanie dezinformacyjne bez względu jak absurdalne by one nie były.
To dobry moment, żeby spróbować odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ludzie tak łatwo nabierają się także na absurdalne teorie.
W dużym stopniu jest to powiązane ze sposobem konsumowania mediów. Bardzo często dajemy przyzwolenie na zamknięcie w bańce informacyjnej, co dla wielu odbiorców mediów jest dość wygodne – informacje dostajemy na tacy, często obudowane już konkretnym komentarzem. Bez wysiłku, bez konieczności jakiejkolwiek analizy, bez myślenia…
Na szczęście widać już w tej kwestii pewien pocieszający trend. Chodzi o budzenie świadomości i fakt, że rośnie grupa odbiorców mediów, zadających sobie trud, żeby z tej bańki informacyjnej się wydostać. Ci ludzie starają się sami dobierać informacje na podstawie rzetelnych i wiarygodnych źródeł, poświęcają czas na ich weryfikację i wyrabiają sobie własny pogląd na daną sprawę. Kluczem do sukcesu jest w tym kontekście umiejętnośc samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji. Jeśli komukolwiek oddamy możliwość myślenia za nas, podejmowania za nas decyzji - nie ma się co dziwić, że będziemy ulegli na wszelkiego rodzaju spiskowe teorie.
W kontekście trwającej kampanii wyborczej można się zastanawiać, jaki cel mają poszczególne kampanie dezinformacyjne. O ile fake newsy o Ukraińcach w oczywisty sposób mają jednoznacznie prorosyjskie konotacje, czy taki sam rodowód mają wątki dotyczące pandemii koronawirusa, płaskiej Ziemi czy ostatnio legionelli, która zgodnie z jedną z popularniejszych teorii rzekomo została… zmyślona.
Jeżeli uwierzymy w fake newsy na temat „wymyślonej legionelli”, damy wiarę argumentom płaskoziemców, automatycznie staniemy się bardziej podatni na wszelkie inne wrzutki dotyczące polityki czy światopoglądu. W ten sposób twórcy teorii spiskowych mogą zaprogramować sobie wiernego czytelnika, wyznawcę, wyborcę... To przypomina trochę mechanizm, który znamy z funkcjonowania sekt na całym świecie. Ale trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że nas ten temat dotyczy. Musimy mieć świadomość, że z manipulacją spotykamy się praktycznie każdego dnia. Skuteczność tego typu kampanii potwierdza to, jak wiele jest rozmaitych oszustw metodami „na wnuczka”, „na policjanta”, „amerykańskiego żołnierza” czy „nigeryjskiego księcia”. Wydaje się wręcz niewiarygodne, by ktoś mógł się nabrać na tak infantylne w gruncie rzeczy metody. A jednak cały czas ktoś się na nie nabiera.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na wnioski płynące z analizy Kamila Baraniuka opublikowanej na łamach Przeglądu Bezpieczeństwa Wewnętrznego ABW pod tytułem: „Badanie zagrożeń w środowisku informacyjnym na przykładzie dyskusji rusofobii w polskojęzycznym segmencie serwisu Facebook na podstawie danych z 2018 r. i z okresu styczeń-kwiecień 2022 r.” dostępną:https://www.abw.gov.pl/wyd/przeglad-bezpieczenstwa-wewnet/nr-28/2319,Nr-28.html.
Autor zwraca uwagę, że etykieta „rusofobii”, tj. postawy bezwzględnie wrogiej w stosunku do Rosjan oraz wszystkiego co rosyjskie, jest określeniem bardzo wygodnym i nader często stosowanym w prorosyjskiej propagandzie.
Analiza treści wykazała, że główna oś przekazu jest niemal zawsze wypaczona o 180 stopni – to „rusofobiczny Zachód, rusofobiczna Polska” jest złym agresorem wobec „niewinnej, broniącej siebie i podstawowych ludzkich wartości Rosji”. Oznacza to, że prosty dualizm „dobry swój – zły obcy”, wspierany jest dodatkowo nowoczesnymi narzędziami trollingu oraz zmasowanej penetracji polskiej przestrzeni informacyjnej.
W kontekście kampanii wyborczej warto zwrócić natomiast uwagę na wnioski dotyczące próby zantagonizowania polskiego społeczeństwa. K. Baraniuk zwraca uwagę, że wśród podstawowych elementów rosyjskiej argumentacji przeważa polaryzacja na „zły polski rząd” i „dobry – w gruncie rzeczy – naród polski”.Dzieje się to w różnych odmianach znaczeniowych.
Jak się przed tym bronić?
Wraz ze zbliżającymi się wyborami i nabierającej tempa kampanii wyborczej oczywiste jest, że poza informacjami o programach poszczególnych kandydatów i partii do przestrzeni medialnej będą trafiały różnego rodzaje fake newsy i wrzutki dezinformacyjne. Aby temu przeciwdziałać Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa (NASK) uruchomiło serwis bezpiecznewybory.pl, który jest ogólnodostępnym miejscem zgłaszania incydentów cyberbezpieczeństwa oraz szkodliwych treści, a także kompendium wiedzy wyborczej. Na portalu można też znaleźć aktualne i zweryfikowane informacje dotyczące procesu wyborczego.
Portal został utworzony przy wsparciu od firm takich jak Google, Meta i TikTok. Na stronie publikowane są i kalendarium wyborcze, oraz przedstawione są sprawdzone praktyki w zwalczaniu zagrożeń w przestrzeni internetowej oraz porady w rozpoznawaniu technik manipulacji.
Twórcy serwisu podkreślają, że bezpiecznewybory.pl stanowi istotny element działań mających na celu zapewnienie cyfrowego bezpieczeństwa podczas zbliżających się wyborów parlamentarnych. Głównym celem jest ograniczenie dezinformacji, przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu fałszywych informacji oraz zapobieganie wszelkim zagrożeniom i naciskom, które mogą pojawić się w związku z trwającą wojną hybrydową.
Zmiany w prawie
Chociaż w prawie polskim nie znajdziemy jeszcze ani definicji dezinformacji, ani jej bezpośredniego zakazu, od kilku lat podejmowane były próby rozwiązania tego problemu.
Istotną zmianę w tej kwestii przyniósł projekt ustawy o wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych, przedstawiony przez ministra sprawiedliwości w 2021 roku. Warto mieć również na uwadze akt o usługach cyfrowych, który ma obowiązywać od lutego 2024 roku (reguluje on platformy społecznościowe w zakresie przeciwdziałanie nielegalnym treściom w internecie).
Z punktu widzenia polskiego prawa, najistotniejsze są jednak zmiany wprowadzone w ustawie z dnia 17 sierpnia 2023 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw. Zakłada ona m.in. penalizację czynu polegającego na prowadzeniu dezinformacji w ramach udziału w działalności obcego wywiadu. Projekt ustawy został przedstawiony 17 kwietnia 2023 roku przez grupę posłów. Ostatecznie istawa została już podpisana przez prezydenta i weszła w życie 14 dni po ogłoszeniu, z wyjątkiem części przepisów modyfikujących dotychczasowe regulacje dotyczące przestępstwa szpiegostwa, a także związanych z wyrażeniem zgody na działalność obcego wywiadu na terytorium RP, zaczną obowiązywać od 1 października 2023 roku.
Art. 130 k.k. § 9 brzmi następująco: „Kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, prowadzi dezinformację, polegającą na rozpowszechnianiu nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji, mając na celu wywołanie poważnych zakłóceń w ustroju lub gospodarce Rzeczypospolitej Polskiej, państwa sojuszniczego lub organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska albo skłonienie organu władzy publicznej Rzeczypospolitej Polskiej, państwa sojuszniczego lub organizacji międzynarodowej, której członkiem jest Rzeczpospolita Polska, do podjęcia lub zaniechania określonych czynności, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8” – wynika z treści ustawy.
Zamiast podsumowania
W kampaniach dezinformacyjnych, które wpisują się w ramy wojny informacyjnej przeciwko Polsce, zazwyczaj wykorzystywane są treści mające na celu łatwe wywołanie podziałów w społeczeństwie. Dodatkowo, sięga się po treści o charakterze obyczajowym, które mogą zaszkodzić relacjom z krajami sąsiednimi, a także naruszyć powagę instytucji państwowych.
Warto zdawać sobie sprawę, że dezinformacja może być skomplikowaną bronią informacyjną, której celem jest manipulacja opinią publiczną oraz podważanie stabilności kraju. Dlatego też, w obliczu zbliżającej się kampanii wyborczej, ważne jest, aby społeczeństwo było świadome możliwości pojawienia się fałszywych informacji i miało narzędzia do ich rozpoznawania oraz zwalczania. Przejrzystość, dostępność rzetelnych źródeł informacji i zdolność do krytycznej oceny treści są kluczowe w walce z dezinformacją.
dr Piotr Łuczuk
Medioznawca, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa. Redaktor naczelny serwisu FilaryBiznesu.pl. Adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Ekspert Instytutu Staszica.